Koniu |
Nowicjusz |
|
|
Dołączył: 02 Sty 2009 |
Posty: 11 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
|
|
Witam. Otóż już od pewnego czasu jestem zarejestrowany na tym forum, ale tylko je czytałem. Dziś mi się nudzi więc zaprezentuje wam moje oczko w głowie .
Ogólnie o motorku: rocznik '87, silnik pełna seria odblokowany i na oryginalnych częściach. Podwozie staram się zachowywać w oryginale.
Można powiedzieć że jestem jego trzecim właścicielem, ale przechodzi on z pokolenia na pokolenie. Najpierw kupił go w sklepie mój dziadek, sprzedał zięciowi (mój ojciec ), a teraz ja nim władam. W posiadaniu dziadka był jakieś 10 lat i nie jeździł na nim dużo, więcej jego syn który miał nim czołówkę z polonezem , a mój ojciec jeszcze mniej jeździł - przepalał go raz do roku i jeździł ze mną na baku (byłem jeszcze mały). Gdy byłem w piątej klasie podstawówki prosiłem tatę aby nauczył mnie jeździć na "komarku", bo tak cały czas mówi na ogara ojciec. No i w końcu nadeszło lato, "komarka wytargaliśmy na podwórko, wypucowałem go z kurzu (trochę tego było no i zaczęło się - nauka ruszania Nie będę opisywał etapów i różnych metod nauki ruszania, ale bardzo topornie mi to szło. W końcu mogłem pojeździć sobie sam po lesie. Nigdy nie zapomnę wrażeń z tamtego dnia Pojeździłem sobie parę dni i ogar zaczął szwankować. Poszedł w odstawkę na jakieś 3 miechy. W końcu udało mi się namówić ojca abyśmy go oddali do mechanika. Trzeba było wymienić gaźnik. Wtedy kupiłem pierwszą część do ogara za własne pieniądze (się zaczęło ) Od tego momentu można powiedzieć ze ogar stał się mój. Dostałem dowód rejestracyjny i mogłem sobie śmigać do woli po lesie.
Ogar był w tedy w stanie zajeb*****. Oryginalny błękitny lakier, tylko przednie widełki były pomarańczowe (wcześnie wspomniałem o czołówce z polonezem, chyba już każdy wie co się stało ) Jak dorwałem ogra to miał przebiegu ok. 3,5 tyś km.
I niestety chyba każdego to spotkało - WT. Pełno naklejek różnej maści, pseudosport, nawet chciałem skracać błotniki i podginać siedzenie, ale bałem się reakcji ojca (teraz chwale mój strach )
Po dwóch latach, w maju, koniec pierwszej gim postanowiłem pomalować go. Miał być czerwony ale to nie wypaliło, a z racji tego że ojciec jest policjantem o wysokim stopniu i ma pełno wejść załatwił mi w warsztacie policyjnym malowanie ogara "za flachę" w kolorze radiowozu. Zbytnio nie podobał mi się ten pomysł, ale się zgodziłem bo ogar leżał rozłożony do ostatniej podkładki, a ja nie mogłem znaleźć osoby która by mi to pomalowała za małe pieniądze. w tym samym czasie oddałem silnik do mechanika aby zrobił remont generalny, lecz się nie odbył, bo silnik został rozebrany i się okazało że wszystko jest w stanie BDB. Zostały tylko wymienione simmeringi. Gdy rama wróciła z malowania byłem w wniebowzięty. Tak mi się spodobał lakier w Forda Transita w wersji radiowozu Przy składaniu na swoje miejsce wrócił pseudosport, ale zrezygnowałem z wieśniackich naklejek.
trochę się zmęczyłem pisaniem, ale obiecuje ze ciąg dalszy napiszę w ciągu tego tygodnia.
Pozdro |
|